Pewnego razu będąc na spacerze z malutką jeszcze Mają spotkałam znajomą ze swoją miesiąc młodszą córcią. Bardzo fajną znajomą, cenianą przeze mnie i lubianą. Gadka, szmatka, troszkę się żaliłam, że moja mała taka "nieokrzesana" w pierwszych tygodniach swojego życia, że kolki, że ciągły płacz, że ciągle na rękach, że z nami śpi i w końcu, że ciężko mi po prostu...
Na to mi znajoma, że ona z tym problemu nie ma... Pytam jak ona to zrobiła - starsze dzieciaki (2 i 4 lata) same usypiają, mała sama w łóżeczku, po karmieniu do siebie... Wow mówię, to fajne Ty masz dzieci.
Jednak jak się okazało po dalszej rozmowie ze znajomą starsze dzieciaki nauczone były zasypiania w swoich łóżkach w bardzo 'prosty' sposób - sposób na wypłakanie się... Otóż pozostawione same sobie mogły płakać do woli, ile tylko chciały i jak długo chciały, byle nie wychodziły ze swoich łóżek, aż do momentu zaśnięcia. Kochani moi - sposób bardzo wygodny (dla rodzica) i jakże skuteczny!
Nie wiem jednak czy koleżanka moja zdawała sobie sprawę jak bardzo krzywdzi swoje własne dzieci. Narażone na tak ogromny stres maleństwa mogą mieć poważne problemy w przyszłości. Od kłopotów w nauce, po zmniejszoną inteligencję, częste choroby, brak pewności siebie, odrzucenie. Substancja jaka wytwarzana jest w momencie silnego stresu u niemowlęcia, nie tylko w czasie płaczu (może to być sytuacja w której rodzic zostawia dziecko same w pokoju wychodząc tylko na chwilę do innego pomieszczenia, przecież mała istota nie zdaje sobie sprawy kiedy wróci, czy w ogóle wróci) sieje w mózgu dziecka ogromne spustoszenie. Silny stres powoduje niszczenie synaps, co w przypadku młodego, niewykształconego jeszcze mózgu dziecka jest bardzo niebezpieczne. W pierwszym roku życia rozmiar mózgu rośnie trzykrotnie. Kortyzol, hormon wytwarzany podczas silnego stresu niszczy neurony pozbawiając tym samym młodego człowieka możliwości rozwoju. Nikt w tym przypadku nie jest w stanie powiedzieć jakich nauronów, talentów pozbawiliśmy nasze dziecko.
Nie każdy zdaje sobie sprawę, że dziecko potrzebuje bliskości, wsparcia, jest istotą, która bez rodziców nie jest w stanie sobie poradzić. Jak więc możemy pozbawiać tej bliskości własnego dziecka dla własnej wygody?
To na tyle.
Dobranoc.
środa, 16 lipca 2014
czwartek, 10 lipca 2014
Staram się...
Staram się wychować Cię córeczko jak najlepiej potrafię. Staram się nie zabierać Ci dzieciństwa jednocześnie nie traktując Cię jak dziecko. Hmmm... śmieszne prawda.... Jakbym sama sobie zaprzeczała... Ale jednak nie. Już wyjaśniam.
Chciałabym wychować Ciebie na człowieka, takiego, który zna swoją wartość i nikt nie jest w stanie tej wartości zachwiać. Chciałabym byś umiała wyrażać swoje zdanie w obecności wszystkich, bronić go i walczyć o nie. Chciałabym, abyś jednocześnie potrafiła szanować innych oraz ich zdanie, była tolerancyjna, ale nie uległa.
Dlatego staram się słuchać Ciebie, odgadując Twoje potrzeby, te fizjologiczne, ale również inne - te bardziej duchowe.
Chociaż masz dopiero 21 miesięcy chcę, żebyś oprócz "suchej pieluszki, ciepłego obiadku i miejsca do spania" miała również poczucie bezpieczeństwa, że w każdej sytuacji możesz liczyć na mnie, chcę, żebyś wiedziała, że to ja jestem dla Ciebie, a Ty dla mnie, że możesz nie zgadzać się ze mną i wyrażać swoje zdanie. Rozumiem, że ten wielki świat może Cię przerażać, nie martw się mnie też czasem przeraża, ale znam go bardziej niż Ty, więc postaram się przeprowadzić Cię przez niego. Wiem, że nie rozumiesz wielu rzeczy, nie wiesz dlaczego nie wolno bić koleżanki i dlaczego nie powinnaś wchodzić na szafkę oraz wybiegać na ulicę. Wiem, że nie wiesz dlaczego nie możesz wziąć lalki ze sklepu, nie rozumiesz przecież, że trzeba za nią zapłacić. Nie winię Cię za to, że rzucasz się na podłogę, gdy czegoś Ci nie pozwalam. Wiem, wiem, że ten świat jest dla Ciebie niezrozumiały...
Nie martw się moja Iskierko, ja nauczę Cię jak radzić sobie z emocjami, razem będziemy się tego uczyć, tego wielkiego świata.. Chociaż nie uchronię Cię całkowicie przed jego złem, będę uczyła Cię jak sobie z nim radzić, jak rozróżniać dobro od zła, jak rozmawiać o radościach i problemach, jak kochać i być kochanym, bo ja Cię przecież KOCHAM w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie dbam tylko o to być miała ciepły obiadek...
Drodzy moi:
Może kiedyś - wcześniej lub później przeczyta to pewna mama, którą kątem oka obserwowałam przy okazji naszej wizyty na placu zabaw. Otóż owa mama siedząc na ławce i rozmawiając o swoich sprawach z inną mamą 'spędzała' czas ze swoim dzieckiem. Nieustannie wołana była przez swojego około 3 - letniego synka:
Synek: Mamo chodź mnie pobujaj...
Mama: (brak reakcji)
Synek: Mamusiu, no chodż.
Mama: (brak reakcji)
Synek: Mamo, mamo...
Mama: No pobaw się chwilkę sam...
Synek: Mamo zobacz jak zjeżdżam! łuuuu
Mama: (brak reakcji)
Synek: Mamo pić mi się chce..
Mama: Jejku, co za dziecko! Nawet chwili w miejscu nie usiedzi! Czego Ty chcesz, pobaw się sam!
Synek zaczął bawić się z innym chłopcem, po czym w czasie krótkiej wymiany zdań synek owej pani uderzył drugiego chłopca. To w końcu zmusiło mamę do 'rozmowy' ze swoim 3 - letnim synkiem. Podbiegając do niego i krzycząc szarpnęła za ręką i kazała przeprosić natychmiast drugiego chłopca. Wszystkie oczy zwrócone były ku nim... Pani nagle oprzytomniała, ale aż strach pomyśleć w jaki sposób takie mamy 'rozmawiają' ze swoimi dziećmi, gdy nikt nie patrzy. Pozornie dobre domy, w których niczego nie brakuje, pozornie zadbane i szczęśliwe dzieci, jednak czy często zastanawiacie się na jakiego człowieka może wyrosnąć tak traktowane dziecko?
Chciałabym wychować Ciebie na człowieka, takiego, który zna swoją wartość i nikt nie jest w stanie tej wartości zachwiać. Chciałabym byś umiała wyrażać swoje zdanie w obecności wszystkich, bronić go i walczyć o nie. Chciałabym, abyś jednocześnie potrafiła szanować innych oraz ich zdanie, była tolerancyjna, ale nie uległa.
Dlatego staram się słuchać Ciebie, odgadując Twoje potrzeby, te fizjologiczne, ale również inne - te bardziej duchowe.
Chociaż masz dopiero 21 miesięcy chcę, żebyś oprócz "suchej pieluszki, ciepłego obiadku i miejsca do spania" miała również poczucie bezpieczeństwa, że w każdej sytuacji możesz liczyć na mnie, chcę, żebyś wiedziała, że to ja jestem dla Ciebie, a Ty dla mnie, że możesz nie zgadzać się ze mną i wyrażać swoje zdanie. Rozumiem, że ten wielki świat może Cię przerażać, nie martw się mnie też czasem przeraża, ale znam go bardziej niż Ty, więc postaram się przeprowadzić Cię przez niego. Wiem, że nie rozumiesz wielu rzeczy, nie wiesz dlaczego nie wolno bić koleżanki i dlaczego nie powinnaś wchodzić na szafkę oraz wybiegać na ulicę. Wiem, że nie wiesz dlaczego nie możesz wziąć lalki ze sklepu, nie rozumiesz przecież, że trzeba za nią zapłacić. Nie winię Cię za to, że rzucasz się na podłogę, gdy czegoś Ci nie pozwalam. Wiem, wiem, że ten świat jest dla Ciebie niezrozumiały...
Nie martw się moja Iskierko, ja nauczę Cię jak radzić sobie z emocjami, razem będziemy się tego uczyć, tego wielkiego świata.. Chociaż nie uchronię Cię całkowicie przed jego złem, będę uczyła Cię jak sobie z nim radzić, jak rozróżniać dobro od zła, jak rozmawiać o radościach i problemach, jak kochać i być kochanym, bo ja Cię przecież KOCHAM w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie dbam tylko o to być miała ciepły obiadek...
Drodzy moi:
Może kiedyś - wcześniej lub później przeczyta to pewna mama, którą kątem oka obserwowałam przy okazji naszej wizyty na placu zabaw. Otóż owa mama siedząc na ławce i rozmawiając o swoich sprawach z inną mamą 'spędzała' czas ze swoim dzieckiem. Nieustannie wołana była przez swojego około 3 - letniego synka:
Synek: Mamo chodź mnie pobujaj...
Mama: (brak reakcji)
Synek: Mamusiu, no chodż.
Mama: (brak reakcji)
Synek: Mamo, mamo...
Mama: No pobaw się chwilkę sam...
Synek: Mamo zobacz jak zjeżdżam! łuuuu
Mama: (brak reakcji)
Synek: Mamo pić mi się chce..
Mama: Jejku, co za dziecko! Nawet chwili w miejscu nie usiedzi! Czego Ty chcesz, pobaw się sam!
Synek zaczął bawić się z innym chłopcem, po czym w czasie krótkiej wymiany zdań synek owej pani uderzył drugiego chłopca. To w końcu zmusiło mamę do 'rozmowy' ze swoim 3 - letnim synkiem. Podbiegając do niego i krzycząc szarpnęła za ręką i kazała przeprosić natychmiast drugiego chłopca. Wszystkie oczy zwrócone były ku nim... Pani nagle oprzytomniała, ale aż strach pomyśleć w jaki sposób takie mamy 'rozmawiają' ze swoimi dziećmi, gdy nikt nie patrzy. Pozornie dobre domy, w których niczego nie brakuje, pozornie zadbane i szczęśliwe dzieci, jednak czy często zastanawiacie się na jakiego człowieka może wyrosnąć tak traktowane dziecko?
Subskrybuj:
Posty (Atom)